Wszyscy ciągle mówią i piszą o planowaniu.
Dostępna jest do tego niezliczona ilość narzędzi – od kolorowych papierowych planerów, po skomplikowane programy „wszytkomające”.
Co najciekawsze można tego wszystkiego używać i nie zauważyć żadnej różnicy.
Też tak masz?
Po co to planowanie zadań?
Czy to coś da, że będę siedzieć i myśleć dwie godziny (albo i dłużej, bo czemu nie) układać w kalendarzach, wpisywać w Asanę albo inny Clickup (to dlatego, że sama się nim ostatnio zachwyciłam) te wszystkie plany?
Czy stanie się coś, oprócz tego, że wszystko będzie mi pikać i wysyłać mejle lub przyciągać mój wzrok na tablicy korkowej nad monitorem?
Zacznę niezbyt odkrywczym w tym miejscu stwierdzeniem, że planowanie (ale takie właściwie zrobione) najbardziej jest niezbędne osobom, które kompletnie nie mają na nie czasu, bo są zbyt zapracowane.
Dlaczego?
Dla odzyskania czasu, wolności i świadomości czasu.
Trochę to brzmi jak tekst jakiegoś guru slow life, ale jest w tym wiele prawdy.
Jak zaplanować dobrze?
Tutaj będzie mały (i trochę niemiły – bo wzięty z życia) przykład – planowanie social media.
Zaplanowałam właśnie, że w:
- W poniedziałek zajmę się postem A na FB, potem mam listę zupełnie innych niezbędnych zadań. I jeszcze pisanie wpisu na bloga.
- We wtorek umieszczę ten wpis na blogu, przygotuję niezbędne grafiki.
- A w środę przygotuję i zmieszczę linki do niego w moich social mediach. To będą dwa – jeden na FB i jeden na Instagram.
- W czwartek rano przygotuję to regularny czwartkowy wpis na Facebooku.
Wszystkie te i jeszcze sporo innych mam rozpisane pięknie w tygodniowym harmonogramie.
Na kolorowo. I na wszelki wypadek rozpisane jeszcze jako taski w Asanie.
Świetnie, napracowałam się, jest pięknie zaplanowane, tylko co z tego?
To nie żaden plan, tylko (kiepsko) rozpisane zadania podzielone niepotrzebnie, przez co ta sama praca jest rozłożona na wiele dni.
Magiczne grupowanie zadań.
Warto spojrzeć ponownie na ten program i potraktować go jak klocki. Sprawdzić co z czym się łączy odpowiednio.
Ile trwa przygotowanie postu na Facebooka?
W zasadzi od 15 do 30 minut, chociaż przy przygotowaniu jakiegoś bardziej wymagającego może nawet dłużej.
Za każdym razem trzeba do tego usiąść, włączyć niezbędne programy – do przygotowania grafiki, do napisania, wrzucenia. Potem jeszcze poprawić i sprawdzić.
Teraz musimy tylko poprzestawiać nasze klocki w planie i pogrupować.
W skrócie – chodzi o zestawianie takich samych i powtarzalnych zadań w grupy i po prostu robienie ich „hurtem”.
Zaplanuj posty!
I wcale nie chodzi mi o kolejny przepis na odchudzanie.
Jeśli przygotowujemy post za każdym razem przed publikacją, zajmuje nam to dużo więcej czasu, musimy za każdym razem znaleźć na to czas i jeszcze te nerwy, jak wpadną inne zajęcia w momencie, kiedy powinniśmy przecież wrzucić kolejny post już za chwilę!
Pogrupujmy nasze zadania – oddzielnie stworzenie wpisów i postów – ale na przykład do wszystkich mediów na cały tydzień.
Przygotujmy razem wszystkie niezbędne grafiki, a dodatkowo stwórzmy sobie szablony dla grafik cyklicznych – raz nad nią popracujemy, a potem dorzucamy tylko odpowiednie napisy, czy foto i gotowe w kilka minut.
Na końcu zaplanujmy planowanie 😉
Mamy szczęśliwe czasy, w których mamy dostęp do prawie niezliczonych (w tym również darmowych) narzędzi do planowania i organizacji naszych mediów. Siadasz, ustawiasz i wrzucasz wszystko razem, a potem w odpowiedniej chwili post się publikuje sam, a Ty tylko sprawdzasz statystyki…
Możesz tak zaplanować posty na fanpage, na Instagram, wpisy na bloga (tak, tam też można ustawić datę publikacji) i wiele innych zadań.
W ten sposób zyskasz wiele czasu. Jeśli nie wierzysz – zmierz sobie w jakimś programie czas wykonywania tych zadań normalnie i potem pogrupowanych.
Kwestia narzędzia.
I przyzwyczajenia.
Wyrobienia rutyny.
Spokój, jaki uzyskujemy kiedy wszystko gotowe i można ze spokojną głową zająć się innymi sprawami – bezcenny!